“Każdy sportowiec, bez względu na to, w jakich czasach się urodził, musi sobie radzić z presją społeczną”

Sportowiec Robert Korzeniowski - 1

Moim idolem od zawsze był Freddie Mercury. W pewnym momencie wizualnie się nawet do niego upodobniłem. Imponował mi na wielu płaszczyznach, a w pokoju miałem jego plakat. Był ważną częścią mojego życia, ponieważ nawet treningi odbywały się w rytm jego hitów. Zawsze z sentymentem i uśmiechem na twarzy wracam do tych momentów. Kolejnym ważnym elementem mojego życia, prócz muzyki, od zawsze były i są podróże. 

To ważny element psychologiczny i krok do oczyszczenia głowy. Chciałem budować świat, który będzie opierał się na tym, że będę w stanie panować nad swoimi myślami oraz potrafił odpowiednio dysponować pracą i czasem wolnym. Chciałem czuć energię, która będzie mi służyła, ponieważ na swojej zawodowej drodze spotykałem wielu ludzi, którzy nie zawsze pozwalali zachować mi olimpijski spokój.

Każdy sportowiec, bez względu na to, w jakich czasach się urodził, musi radzić sobie z presję rodziny, presją społeczną, z pytaniami, na które należy sobie odpowiedzieć: czy warto, czy ostatnia przegrana to już kompletna katastrofa, czy też początek czegoś nowego, z czego można wyciągnąć pozytywne dla siebie wnioski. 

Dlatego właśnie podróże odgrywają tak ważną rolę, ponieważ dzięki nim odkrywam przestrzeń i nowe inspiracje. To bardzo mi pomaga. Po zakończeniu mojej kariery sportowej uważam jednak, że chyba już nigdy nie będę żył w takim komforcie i równowadze. Wtedy udało mi się perfekcyjnie zagospodarować czas pod względem życia psychicznego i fizycznego.

Choć wielu elementów Polski czy moich rodaków nie cenię, nie lubię, to wcale nie znaczy, że nie kocham całości. Jesteśmy krajem o bogatej historii, wielokulturowym i ciągle otwartym na wszelkie wpływy, ale też wpływającym na zewnątrz - dobrze się w tym czuję. Mieszkając 12 lat we Francji jeszcze lepiej zrozumiałem, jak bardzo jestem polski i jak wiele mogę zrobić w zakresie bycia Polakiem za granicą. Przechodząc przez różne epoki, mogę się nie zgadzać z politykami, ale zawsze będę wracał do Polski jak do rodzinnego domu, do mamy.

Powinniśmy wychowywać młode pokolenie w sporcie do tego, żeby chciała się dalej uczyć, zdobywać kwalifikacje, być dobrymi obywatelami, a kiedy już dojdzie do tego, że ze sportu wyczynowego przechodzą do sportu zawodowego i zaczynają zarabiać pieniądze, powinniśmy ich uczyć zarabiania, odpowiedzialności jaka z tego wynika, etyki pracy i szacunku do talentu, samodyscypliny oraz tego, że jednak kiedyś ktoś podał rękę i pomógł wejść jeszcze wyżej. 

W tym roku będę miał 56 lat, przeżyłem rewolucje systemowe, żyłem praktycznie w dwóch systemach i uważam, że obowiązkiem mojego i tego nieco młodszego pokolenia lat ‘80 jest myśleć o tym, co będzie za 20 lat. Bardzo liczę na taką integracyjną i postępową rolę sportu dla polskiego społeczeństwa. Nawet jeśli kończymy karierę, to nie można sprowadzać nas do takiego szeregu, że: sportowcem to już byłeś, byłaś, teraz zapomnij o tym, że masz swoje ponadprzeciętne zdolności liderskie czy jakąś wizję - nie wolno Ci tego realizować. 

Bardzo mnie irytuje, kiedy mam być misiaczkiem do pokazywanie i nikt ode mnie nie wymaga głębokiego wewnętrznie czy skutecznego działania, jestem sprowadzony do bycia kolejną linijką z Wikipedii, którą ktoś chce sfotografować, dotknąć i tyle. Często Ci, którzy pisali rzeczy na mój temat, potem klepali mnie po plecach, tłumacząc: No wiesz, musiałem, tak zarabiam. I co ja mam powiedzieć? Mogę tylko westchnąć. Rozchodziłem to, przeczekałem i okazało się to być jedynym skutecznym i rozsądnym działaniem.   

* Autor: Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, Tygodnik Wprost/Sport
Fragmenty użyte w powyższym tekście są fragmentami wywiadu opublikowanego na łamach internetowej wersji Tygodnika Wprost i nie stanowią całości przeprowadzonej rozmowy. Cały wywiad dostępny na www.sport.wprost.pl

Chodziarz - Robert Korzeniowski

Czterokrotny mistrz olimpijski - Robert Korzeniowski